nowości
... NOWOŚCI z mojej półki, szuflady i spoza domu...
POLECAM: ksiegarniainternetowa.de/pl
Stefan Tyczyna
------------------------------------------
131)
„PIĘTNO”,
Autorka: Margareta Wysocka
Seria: „Padera” - (nie tylko) dla kobiet i młodych dorosłych. Tom: pierwszy, wydanie: listopad'2023
Format: książka drukowana oraz ebook
Wydawnictwo: Ridero IT Publishing Sp. z o.o., liczba stron: 561
/ adres strony sprzedażowej – https://padera.pl /
*** Porywająca, humorystyczna powieść obyczajowa, z wątkami kryminalnymi w tle.
Diana Paderska - nosząca czarne pończochy do równie czarnych glanów, malarka i aktywistka społeczna - ma problem... Właściwie ma wiele problemów, jednak jednym z najbardziej palących jest ten, że spotkała się z kontrowersyjnym milionerem, po czym on... zaginął.
Dalej może być już tylko... dziwniej!
Dla zachowania spokoju ducha, a nade wszystko wolności, Padera zaczyna zgłębiać tajemnicę weekendu, objętego trudną do wytłumaczenia amnezją. Przez to zaś notorycznie pakuje się w kłopoty, spośród których... szaleńcze zauroczenie redaktorem wrogo nastawionego do niej dziennika jest zaledwie jednym i najmniej groźnym z nich!
***
Margareta Wysocka - politolożka, menedżerka artystów, aktywistka społeczna. Absolwentka Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Pracę w korporacji branży motoryzacyjnej zamieniła na teatr muzyczny, tenże zaś na otwarcie kawiarni artystycznej przy poznańskiej starówce. Współtworzyła i realizowała kilkadziesiąt projektów edukacyjnych i społeczno-kulturalnych, współpracując z kilkunastoma organizacjami pozarządowymi. Gdyby świat nie oferował czekolady, musiałaby ją wymyślić!
/17.11.2023/
130)
Mateusz Urban
"KONIEC MARIHUANOFOBII"
... I okazuje się, że "nie taki diabeł straszny, jak go (przez dziesiątki lat i jeszcze obecnie niektórzy z różnych swoich powodów i interesów) malują". A wręcz odwrotnie - posiada nawet wiele "anielskich" właściwości dla ciała i ducha...
Lekturę polecam i do niej zachęcam - też pomaga...
129)
Tomik "Drzwi", wybór 1982 - 2022, Warszawa, wydawnictwo Pisarze.pl 2022
Zbigniew Radosław Szymański
'W cieniu Drzewa Miłości'
„Są rzeczy znane i nieznane, a pomiędzy nimi drzwi” – ten aforyzm Williama Blake`a stał się
mottem życiowym – a że życie to tylko jedna z wersji snutej przez ludzkość opowieści – także
mottem twórczości poety, Stefana Tycjana Tyczyny. Najnowszy tomik, autorski wybór wierszy z
ostatnich czterdziestu lat, zatytułowany Drzwi, właśnie ten fragment egzystencjalnych puzzli
uczynił epicentrum poetyckich poszukiwań. Tyczyna generacyjnie należy do tego szczęśliwego
pokolenia, któremu udało się w porę wetknąć stopę w na krótko uchylone odrzwia, do – będącego
pułapką dla wchodzącego – niegościnnego świata. Nie udało się to pokoleniom wcześniejszym,
które zatrzymały się po stronie rzeczy boleśnie znanych, zadowalając się penetracją wszystkiego, co
zdatne do w miarę szczęśliwej, powojennej egzystencji. Pochłonięci odbudową tego, co zniszczyły
idee umysłowych karłów zainfekowanych filozofią „nadczłowieka”, z rzadka zaglądali dalej niż za
próg własnego domostwa. Poeci usprawiedliwiali się modnym twierdzeniem, że po Auschwitz
wszelka twórczość jest niemożliwa. A że sztuka jest już etymologicznie działaniem sztucznym,
więc ta „niemożliwa poezja” zajmowała się narcystycznie samą sobą, celebrując własną
niemożność. Często nawet z interesującym i jednocześnie estetycznym, rzadziej etycznym,
wynikiem.
Pokolenie beatników i ich epigonów hippisów odważyło się wyjść poza framugę uchylonych wrót,
by zachęceni wezwaniem Williama Blake`a: „Gdyby oczyścić drzwi percepcji, każda rzecz miałaby
się taką, jaka jest, nieskończoną” (Małżeństwo Nieba i Piekła) – na którym to wezwaniu Aldous
Huxley oparł swoje dociekania, publikując w 1954 roku esej: The Doors of Perception, w którym
propagował poszerzenie postrzegania świata o środki psychotropowe – poddać się z nadzieją temu
eksperymentowi. Udał się on tylko nielicznym, a już naprawdę jednostkom wyszedł na zdrowie.
Nie wyszedł Jimowi Morrisonowi, poecie, rockowemu bardowi, którego twórczość odcisnęła swoje
piętno na duszy Stefana Tycjana Tyczyny. Duszy, chociaż niekoniecznie twórczości, bo pomimo
hołdu, jakim jest dla Jima ten wybór wierszy, to Tyczyna bogatszy o te kilkadziesiąt lat po, nie ma
już złudzeń co do kondycji świata i wartości tego, co znaleźć można za uchylonymi drzwiami.
Jeszcze w wierszu z 1991 roku, poświęconym Morrisonowi, pisał: „Palimy swoje dusze/wolno,
namiętnie jak papierosy/Pijemy źródlaną wodę jak zimną wódkę/Kochamy w piekłach piękne
anioły/Uchylamy zatrzaśnięte przed nami drzwi” (Drzwi), by w trzydzieści lat później dumać na
cmentarzu Père-Lachaise nad nieprzemijalnością ludzkich nawyków i tejże ludzkości lilipucich,
kulturowych przyzwyczajeń: „Odwracamy się od siebie i odchodzimy/Wiedząc że już nigdy się nie
spotkamy/Choć byliśmy tak blisko Ciebie i siebie”. Odchodzimy, gdzie: „[...] słychać tam znajomy
piękny polski język/Na K… na P… i na Ch...” (Ostatnie drzwi).
Tyle, tylko tyle, zostało z poszerzanych horyzontów percepcji wszelakiej sztuki: „W mieszkaniu
dwa pokoje/jeden dla wszystkich drugi tylko dla siebie [...] W głowie dwa języki/Jeden do czytania/Drugi
do słuchania i mówienia/Obydwa do myślenia” (Dwoistość).
Tego myślenia Autorowi zazdroszczę. To cenne wiano w czasach, gdy nie każdy homo potrafi być
jednocześnie sapiens.
Stefan Tycjan Tyczyna usadowił się w miejscu, skąd można widzieć to, co przed, i to, co poza
progiem. Wiele jego tomików zawiera w tytule słowo „pomiędzy”. W tym pomiędzy tkwi mocno,
rozumiejąc, że: „Za wysokie już na moje nogi moje góry i wasze PROGI/Pogmatwane i coraz dalsze też do nich i do was drogi” (PROGI). Tkwiąc tak od lat, rozpamiętuje to wszystko, co
podlega lirycznemu osądowi. Wspomina bliskich: „Na parapety okien/Wracają gołębie/W oknach
Oczy Matki" (Oczy Matki). Składa spóźnione kondolencje: „Zamiast wiersza piszę
kondolencje/Temu który pokazał mi pierwsze litery” (Kondolencje). Jest sceptyczny. Chociaż ma
nadzieję, że: „Długi swoje wierszami spłacałem/Winy swoje wierszami odpokutowałem” (Prośba o
wyrok), to jednocześnie nie ma złudzeń, iż: „Wiem, że to się nie liczy/Bo liczą się tylko judaszowe
srebrniki i złoto”.
Motto wyboru wierszy Stefana Tyczyny, pochodzące z wiersza Jima Morrisona: „Nie śmierć
rozdziela ludzi, lecz brak miłości”, jest odtrutką i chwytaniem się ostatniej pomocnej tratwy
ratunkowej w podróży na drugi brzeg. Czy lepszy, tego raczej się od Tyczyny nie dowiemy. W
niewielu erotykach, jakie możemy znaleźć w jego twórczości, miłość jest piękna, czysta, wolna od
ironicznych podtekstów. Jest, jak to rosnące na paryskim cmentarzu drzewo: „Na paryskim
cmentarzu/Przy grobie młodego poety/Rośnie drzewo/ Drzewo dobrych wiadomości/ Na którym od
czterdziestu lat/Zakochani odwiedzający to miejsce/Wycinają scyzorykami/I wypisują kolorowymi
mazakami/Swoją miłość” (Drzewo miłości).
Poeta pozostaje ironicznym sceptykiem, i co do możliwości zaskoczenia nas tym, co kryją ledwie
co uchylone drzwi, i co do tego, czego możemy oczekiwać po tym symbolu (fakt, że u Tyczyny
cmentarnym) miłości: „Nie wierz jednak samotnym drzewom”. Smutna to konstatacja, i miejmy
nadzieję, że poeta się myli. Drzewo miłości – im bardziej kryje samotność wycinających w jego
korze serca, tym dorodniejsze przynosi owoce. Chwytajmy za scyzoryki i pozwólmy wieść się
ułudzie. Gdy w wierszu Okulary tak podsumowuje swoje życie i swoją drogę twórczą:
Kątem oka i na pierwszy jego rzut
Wszystko wydawało się piękne i prawdziwe
Dopiero potem po latach gdy założyliśmy okulary
Przejrzeliśmy na oczy
Okazało się że to wszystko to tylko blichtr i oszustwo.
Dobrzy okazali się złymi
Piękni szpetnymi
Mądrzy głupcami
Odważni tchórzami
Po zdjęciu okularów
Już tak pozostało i było jeszcze gorzej
Wszystko zaczęło wpadać i kłuć w oczy
Niektórzy odwrócili od tego wzrok
Inni założyli różowe okulary
I zostali na zawsze ślepcami…
– my zastanawiamy się, co lepsze? Czy różowa ślepota, czy porażenie wzroku zbyt poszerzoną i nie
do ogarnięcia percepcją? Tego poeta nie rozstrzyga i nam, czytelnikom, pozostawia wybór: stanąć
na progu do tego, czego nigdy nie poznamy, a co intuicyjnie przeczuwamy, czy położyć dłoń na
klamce i śmiało ruszyć dalej:
„Zdejmuję kaftan bezpieczeństwa [...] Zakładam chińską maseczkę/I wychodzę wybiegam ogłupiały z domu wariatów/Na ulice Paryża Londynu Barcelony Warszawy
Berlina/ Byle szybciej do pierwszego banku baru burdelu” (Publiczny dom wariatów).
Gdy piszę te słowa, trwa absurdalna wojna nadludzi z nami, Lidl-ętami. Wielu chciałoby odważnie
ruszyć dalej, wyrwać się z cywilizacyjnych przyzwyczajeń i poszerzyć granice wolności poza
wolność wyboru marketu, lecz coraz częściej odnosimy wrażenie, że ten wspólny dom, w który
wmontowane są nasze drzwi, po prostu jest domem bez klamek, w którym poeta jedyne, co może
zrobić, to uchylić wirtualne drzwi własnej fantazji. A klamki do tych drzwi znajdują się, niestety, w
rękach możnych tego świata, i o tym, co za progiem, decydują przekupne mass media. Wierzmy, że
to zmaltretowane Drzewo Miłości przetrwa i w jego eterycznym, poetyckim cieniu będziemy mogli
zachwycać się lekturą wierszy Stefana Tycjana Tyczyny.
Zbigniew Radosław Szymański
/10.12.2022/
128)
Na długie i zimne wieczory wszystkim zainteresowanym historią ostatnich 100 lat “tej (odmienianej kilkakrotnie) ziemi” gorąco polecam te dwie bardzo interesujące książki.
/25.09.2022/

Stefan Tycjan Tyczyna
R E C E N Z J A
Piotr Gabriel Skorupa
KOSMOPOLITA
Czesławowi Gawlikowi
Założyłem chińską bieliznę,
Hiszpańskie, turkusowe skarpetki
Marki: „Don Salvadore”,
Amerykańskie spodnie: LEVIS STRAUSS
I włoskie buty.
Na maltańską koszulę
Naciągnąłem szetlandzki sweter
TRADE MARK.
Siedząc na kanapie
Design and Quality
IKEA of Sweden
Rozrzedzam greckie zaziki
Tureckim jogurtem,
Popijając to wszystko na przemian,
To niemieckim i czeskim piwem,
To rosyjską stoliczną,
To francuskim calvadosem
I szkocką whisky,
Mieszaną z wodą mineralną
Ze źródła Spa, w Belgii.
Odliczając swój czas
Na szwajcarskim zegarku „Delbana”,
Zapalam kolejnego papierosa „Marlboro”
– jakąś ukraińską podróbkę, z przemytu.
Marazm.
Za oknem moknie moja japońska „toyota”.
Na perskim dywanie plamy po brazylijskiej kawie „Rio”
I australijskim winie
(w szkło flaszki wtopiony był złoty kangurek),
Bo wczoraj zrobiliśmy libację...
Śpiewaliśmy: Czerwony pas i że ojciec coś do swej Basi.
Aż przylecieli:
Marokanka zza ściany i ten ryży Kazach, z dołu.
Nie potrafili tego zrozumieć...
I dlatego chandrę mam kurwa, polską,
Zawsze polską.
Nigdy jeszcze nie miałem
Zagranicznej.
Drogi Piotrze, (po)prosiłeś mnie o słowo, opinię, komentarz czy też nawet recenzję swojego, wydanego właśnie, nowego, kolejnego tomiku pt. KOSMOPOLITA.
Tak więc, „wezwany do tablicy”, zamiast: słowa, opinii, komentarza bądź eseju odpowiem na zadany, tytułowy, temat, nieśmiało i może nieskromnie swoim tekstem (wierszem), dodając do niego kilka może też przydługich, niepotrzebnych, ale i bezinteresownych zdań...
Otóż niejako „na bazie” Twojego wiersza pt. KOSMOPOLITA, napisanego w 2011 roku, a zawartego teraz ponownie w tym nowym, wydanym właśnie pod tym samym tytułem tomiku, a może po latach bardziej i raczej z własnego doświadczenia oraz autopsji napisał mi się w 2020 roku tekst pt. KOSMOPOLITYCZNA NIEDZIELA W EU – UE. Ponieważ – jak dotąd –jeszcze nigdy, nikomu i do niczego żadnej recenzji, ani nawet komentarza nie pisałem, pozwól, niech taka nietypowa recenzja/komentarz lub też tylko tego erzac, albo appendix do Twojego wierszopisania będzie i pozostanie...
KOSMOPOLITYCZNA NIEDZIELA w UE – EU*
W niedzielne południe pod moim balkonem
Niemiecki sąsiad wrzucił na ruszt pół prosiaka
Grilluje go z namaszczeniem polewając piwem
Ślinka cieknie...
Za żywopłotem w ogrodzie
Ktoś kto nie spożywa świń ani piwa ani świętych krów
Słucha blisko- czy też dalekowschodniej muzyki
Uszy więdną...
Już chciałem włączyć Dziwny jest ten świat Niemena lub Wieżę Babel – Budki Suflera
Ale komu i po co
Przecież i tak nikt nie zrozumie i nie usłyszy...
Mężowie krzyczą na żony...
Matki krzyczą na dzieci...
Dzieci krzyczą same z siebie i na siebie...
Rodacy Polacy wyjeżdżają wypucowanymi autami na polską mszę do niemieckiego kościoła
Niewierni spacerują z pieskami których tak się boją i omijają je z daleka ich skośnoocy smakosze
Skacowani przybysze zza Buga i Uralu snują się nieogoleni szukając piwa i zagrychy
Wszystkich ich łączy miłość... do Euro Boga tak kochanego choć nie wszędzie jeszcze oficjalnie uznawanego...
Jutro na wszystkich czeka znów „Ora et labora” czyli przeklęta praca
Która podobno „jest największym dobrem człowieka, czyni wolnym i narody wzbogaca”...
2020
__________________
* UE – EU – Unia Europejska lub też Europejska Utopia
Stefan Tycjan Tyczyna
Przy okazji pozwalam sobie jeszcze prywatnie i subiektywnie napisać, że choć w swoim dość długim już przecież życiu przeczytałem (potrzebnie lub niepotrzebnie) tysiące wierszy setek poetów (i kilku poetek), zapisanych w dziesiątkach tomików, to przeważająca większość tych wierszy (według mnie, czyli nikogo) nie była lepsza, a raczej gorsza od Twoich... I to nawet autorów z tej „najwyższej półki”, proponowanych nam przez krytyczną i polityczną poprawność czy też chwilową historyczną modę. Na potwierdzenie tych słów nieskromnie również jeszcze napiszę, że ten Twój KOSMOPOLITA od wielu już lat znajduje się na mojej osobistej „liście przebojów”, zamieszczonej na www.stefantyczyna.eu w zakładce – czytanie tyczyny, do sprawdzenia czego także nieskromnie i przy okazji zapraszam.
Jako osoba też od lat próbująca pisać, muszę się przyznać, że wielu wierszy Ci po prostu, rówieśniczo, po koleżeńsku, „po piórze” i szczerze zazdroszczę...
Wszystkie zaś i wszystkim gorąco polecam, gdyż to prawdziwa, dobra i potrzebna poezja, a takie wiersze jak:
STRACH, METAMORFOZA, CZADOWA WESTFALIA, WITKACY – MINUTA CISZY PO LATACH, NAGROBEK KAZIMIERZA KUTZA, PARKIEM – MOJE NAZAJUTRZ, ROK 2021 – HOMO SAPIENS W XXI WIEKU PO CHRYSTUSIE, jak też AUTOPORTRET, których specjalnie i dla zaciekawienia Czytających nie będę cytował, to wzorce, majstersztyki i perełki nam (przed nas) rzucone...
Ponadto pragnę dodać, że tomik jest bardzo dobrze zredagowany i opracowany graficznie, wzbogacony wieloma pięknymi i ciekawymi ilustracjami, ale to już jest raczej i chyba zasługa pani Grażyny Kijas.
Pozwól też, że resztę przemilczę, gdyż – jak napisał Cyprian Kamil Norwid: „Autorów – sądzą ich dzieła, Nie – autorzy autorów!”
Niech Ci się więc dalej piszą i niech Cię tylko one osądzają!
Stefan Tycjan Tyczyna – poeta nikt
PS Powyższą całość możesz również potraktować jako list i to byłoby chyba najwłaściwsze...
STT
/14.09.2021/


Książki polecam, a dla nieczytających - jeszcze bardziej muzykę „The Doors“…
/21.03.2020/





Nowe wydanie wzbogacono o dwa rozdziały opisujące to, co działo się po śmierci gwiazdy w grudniu 2011 roku, w tym m.in. postępowanie spadkowe i historię Elżbiety Budzyńskiej, opiekunki Villas."
źródło opisu: materiały wydawnictwa, źródło okładki: materiały wydawcy ]





Nie przykro mi, Panowie i Panie Prominenci!
cmokać, giglać,
87)

"Skoro nastała moda na przeklinanie i wyklinanie, to i ja, aby być “na topie” , przypominam i proponuję tę bardzo ciekawą pozycję.
Krystyna Chudzińska-Lis, moderator tej str.www. :
Powyższy tekst zamieściłam na prośbę Pana Tyczyny z dn. 13 i 16.04.2018.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Poeci_wykl%C4%99ci
"Kim jest poeta wyklęty? To postać osobna, samotnik, który próbuje udźwignąć ciężar swojej wrażliwości. Swojej literackiej tożsamości poszukuje poza utartymi schematami. Nie podąża za modą, nie szuka nagród, pragnie „dotknąć życia”. Właśnie takie jednostki stają się legendami literatury. Za życia często są niedoceniani lub doceniani w mniejszym stopniu niż na to zasługują. Po śmierci są mitologizowani, stają się pomnikami literatury. Kto z nich ma najwięcej do powiedzenia?"


1. Samowiedza,[wiersze], Warszawa 1990.
2. Wnętrze,[wiersze], Warszawa 1991.
3. Impas, [wiersze], Toruń 1991.
4. Nagie że. Wybór wierszy z lat 1980 – 2008, Kraków 2009.

















***
--------------------------------------------------
---------------------------------------------------
Kutz jest przekorny, prowokujący, miejscami ironizujący, ale jakże smakowity. Kiedyś - minęło już 27 lat - był moim nauczycielem Śląska, tak jak wszystkich Polaków uczył Śląska w swoich filmach. Ta książka to dalszy ciąg jego śląskich rekolekcji.


Stefan Tyczyna
SPUŚCIZNA...
Mój znajomy poeta ma bardzo oryginalne hobby
Zbiera mianowicie pokrywy studzienek ściekowych
Nie jest jednak złomiarzem...
Jest tylko kolekcjonerem ich zdjęć
A ma ich już ćwierć tysiąca
I to niemal z całej Polski Europy Ameryki Afryki
Japonii a nawet Izraela...
Niektóre są bardzo finezyjnie i po mistrzowsku wykonane
Ale najciekawsze i tak są te polskie...
Jest na przykład właz z Żywca z odlanym widokiem
Baraniej Góry Skrzycznego i najmilszego mi Klimczoka
Są z Grünbergu i Zielonej Góry
Jest pokrywa z Sopotu
upamiętniająca jego przyjaźń z niemieckim Frankenthal
Na innej odlany jest napis “Aleja Matki Bożej Świętolipskiej”
Jest też zdjęcie, na którym święcenia takich przykryw kanalizacyjnych
dokonuje w Łodzi sam biskup...
A na jednej z nich wypisana jest dedykacja ku czci Świętej Faustyny
Z Bielska-Białej jest dekiel na którym umieszczono cytaty o miłości
z listu Świętego Pawła do Koryntian (Kor. 13, 4–8)
To jest majstersztyk godny obejrzenia w oryginale...
Jest jeszcze pokrywa upamiętniająca 750. rocznicę lokacji Kołobrzegu
dedykowana pielgrzymce na Jasną Górę z 2005 roku
Częstochowa ma zresztą wiele ciekawych włazów- darów...
AŻ SIĘ WIERZYĆ NIE CHCE...
Gdzieś jest wpust z tarczą zegara słonecznego
W Bremie w Niemczech są “dekle” z których po wrzuceniu do nich monety
można posłuchać muzyki lub głosów zwierząt...
Są w kolekcji pokrywy studzienek ściekowych z paryskiego bruku...
Z Portofino Narwiku Rzymu Berlina Rybnika i Mikołowa...
A WSZYSTKIE WARTE SPOJRZENIA POCHYLENIA A MOŻE I UCHYLENIA...
No cóż teraz chyba każde większe miasteczko
Za unijne fundusze może sobie zamówić takie praktyczne arcydzieła
Z herbem nazwą miejscowości lub ku czci pamięci kogoś albo czegoś...
Oprócz piękna i funkcjonalności
Jest w nich i dużo logicznej mądrości
Na przykład takiej że większość z nich jest okrągła...
Mało kto zaś wie i zastanawia się dlaczego...
Odpowiedź natomiast jest bardzo prozaiczna...
Bo tylko takie okrągłe o ile ich średnica jest trochę większa od średnicy
otworu studziennego nigdy do niego nie wpadną...
A to przecież bardzo ważne dla naszego bezpieczeństwa...
Gdyż to tam na ich dnie znajduje się
CAŁA NASZA CZŁOWIECZA SPUŚCIZNA
która mogłaby przecież pobrudzić nasze czyste ciała i dusze...
2 stycznia 2017 roku
PS.
W Łodzi za sprawą Zrzeszenia Łódzkich Odkrywców Metalu (w skrócie ZŁOM) i przy współpracy z Zakładem Wodociągów i Kanalizacji na terenie skansenu przy ulicy Milionowej (sic!) istnieje już też pierwsze w Polsce, a może i na świecie MUZEUM WŁAZÓW KANALIZACYJNYCH...
Organizatorzy serdecznie zapraszają, choć, niestety, ekspozycja jest jeszcze niekompletna, gdyż nie można włazów uchylić zobaczyć i powąchać tego, co pod nimi bywało i pływało...




Jest to więc historia STALINOGRODU i jego mieszkańców widziana oczami kilkuletniego wtedy autora. Tytułowy BEBOK w języku śląskim oznacza STRASZYDŁO mieszkające w domowym obejściu.


http://www.gazetaswietojanska.org/index.php?id=2&t=1&page=51955











Gdzieś w nas niosą krzyże polonii,
Gdzieś w nas kwilą buty północy,
Gdzieś w nas idą ludzie niezłomni... (...)"














PANIE TADEUSZU...
Cisza po Panu tu straszna i oby bojaźliwa pozostała
I wakat na który nie będzie chyba konkursu
A minister który żegnał Pana w Karpaczu
Już wśród brukselskich głów(ek)
A Pan pewnie w niebie
A tu nic nowego
Magistranci i doktoranci piszą o Panu swoje prace
Czytają je promotorzy fachowcy zawodowcy
Wierni amatorzy zaś schodzą do Pana z gór
I nadal czytają Pana wiersze
A poza tym dziwny świat się kręci
A na nim coraz więcej wojen wariatów i poetów...
24.04.2015 – w pierwszą rocznicę śmierci Tadeusza Różewicza



39)




Książka Jarosława Jakimczyka to swoistego rodzaju ponaglenie skierowane do historii sztuki polskiej czasów PRL-u, by zaczęła korzystać z niezwykle obszernego źródła historycznego, jakim są archiwalia wytworzone przez PRL-owskie służby specjalne, a których to archiwaliów ocalała z nielegalnego procederu ich niszczenia część, zdeponowana została w Instytucie Pamięci Narodowej. Rzecz jasna chodzi o te dokumenty, które dotyczą artystycznego życia w PRL-owskim systemie politycznym(...)"
- fragment POSŁOWIA autorstwa Piotra Juszkiewicza




















... dn. 30.03.2014: z wielką nieskromnością chwalę i polecam Państwu
jeden z moich wczorajszych prezentów urodzinowych...







8)

w Oberhausen można będzie nabyć tomik Stefana Tyczyny "Niebieski Nieobecny"
i białą koszulkę rozm. XXL z nadrukiem NIEBIESKI NIEOBECNY
* DRZEWO MIŁOŚCI
I wypisują kolorowymi mazakami swoją miłość
Uśmiechnięci odchodzą
Na następnych szczęśliwych
13. 04. 2013
* DRZEWO ŚMIERCI
Na następnych nieszczęśliwych
Czeka na mnie i na ciebie
Nie wierz jednak samotnym drzewom
13. 04. 2013






2)
Piotrowi Gabrielowi Skorupie
U ŚLĄSKIEGO "KOSMOPOLITY" W GELSENKIRCHEN
(choć w nazwie "twojego" miasta jest "z austriacka" coś kościelnego...
chyba komar "po naszemu - kopruch" na pewno jednak żadna tam biedna ani biała mysz kościelna)
U śląskiego "kosmopolity" czytam wiersze śląskiego poety Ryszarda Szczepanka
Potem na moralnym kacu rozmawiamy o Kutzu
Zakąszając to swojską kaszanką "po naszemu- krupniokiem"
Kupioną na niemieckim rynku z budy przypominającej wóz Drzymały
I zaraz wyjeżdżamy w czwartą a może i piątą jak nazwał ją nasz Kutz
Powrót w kosmopolityzm i c.d. (może) nastąpi...
Gelsenkirchen - Tuttlingen 6 - 27.10.2013
1)